Q: To o czym jest ta strona?
A: Obecnie strona ta jest typowym blogiem osobistym, a planuję pisać głównie o moich ulubionych zabawkach – tych, które zostały zatrzymane przez sito doświadczenia i nie spłynęły w kanał technologicznej przeciętności – wypełniony pękniętymi obudowami, spalonymi układami scalonymi i nieprzemyślanym interfejsem.
Zabawki kojarzą się zazwyczaj z miniaturową kolejką, klockami Lego i patykami przekształconymi przez wyobraźnię w piracką szablę, ale to krzywdzące uproszczenie. Skrzywdzeni mogą się poczuć wszyscy ci mężczyźni, którzy nigdy nie dorośli, a swoje pensje rozmieniają nie tylko na spłatę hipoteki, ale i swoje zabawki.
Funkcję zabawki podejmuje każdy przedmiot, na widok którego dużemu dziecku zapalają się w oczach te specyficzne iskierki, a niekontrolowany spazm mięśni twarzy odsłania uzębienie w szerokim uśmiechu. Może to być rzadko spotykany znaczek pocztowy, wymarzony samochód, zestaw frezów węglikowych, i tak dalej. Faceci obfuskują te przedmioty hasłem „to moje hobby”, maskując przed partnerkami prawdziwą przyczynę wydawania nierozważnych ilości pieniędzy. Którą jest wieczna niedojrzałość, oczywiście.
Q: Kim jesteś? Po co to robisz?
A: Jeżeli dobrze rozumuję, to właśnie zostałem blogerem. Trudno.
Robię to dla siebie. Surfujemy po sieci w epoce zdominowanej przez portale społecznościowe, myśli wyrażanych w maksymalnie stu czterdziestu znakach i przefiltrowanych aplikacją zdjęć – stworzonych tylko w celu nakarmienia własnego ego. Umiejętność budowania zdań wielokrotnie złożonych zyskała wiele wspólnego ze stenografią sądową – obie są domeną tylko tych osób, które pisaniem zarabiają na życie. To, co dekadę temu przychodziło mi ze względną łatwością, teraz kosztuje wiele cennego czasu i wysiłku. Próbuję więc aktualnym dla siebie tematem zrestartować utracone zdolności. Poza tym, lubię też robić zdjęcia.
Q: Skąd taka nazwa?
A: Dobrze mi się kojarzy.